„Żywieckie Gody”, czyli korowód i konkursowe prezentacje
Jubileuszowa, 55. edycja „Żywieckich Godów” powoli zmierza do końca. W sobotę, 27 stycznia, w sumie 15 grup kolędniczych i obrzędowych przeszło od Karczmy Żywieckiej na Rynek. Mimo śniegu na trasie pojawiły się tłumy mieszkańców i turystów, którzy chcieli im towarzyszyć. Nie brakowało uśmiechu, winszowania i dobrej zabawy.
W Żywcu, oprócz korowodu, odbyły się konkursowe prezentacje. Symbolicznym momentem było zwrócenie kluczy do miasta przez Jukacy z Zabłocia na ręce burmistrza Antoniego Szlagora, który zgodnie z tradycją przekazał je podczas sylwestrowego wieczoru.
– Żadnego bajzlu w mieście nie narobili przez ten czas – żartował burmistrz Szlagor.
Jak zaznaczył, „Żywieckie Gody” są dla mieszkańców Żywiecczyzny piękną tradycją oraz kulturą. Samorządowiec dziękował przede wszystkim kolędnikom za ich ciekawe pomysły. Zwrócił uwagę na duże zaangażowanie oraz ogrom pracy.
Podsumowanie w Żywcu poprzedziło duże wydarzenie plenerowe w Milówce, które odbyło się w ubiegłym tygodniu. Tam podczas przeglądu konkursowego przed komisją prezentowała się rekordowa liczba grup, ponad 20. Warto dodać, że koncert laureatów, czyli finał tegorocznych „Żywieckich Godów”, odbędzie się 28 stycznia w Bielsku-Białej.
Tradycja kolędowania od dawien dawna
Znawca „Żywieckich Godów”, żywieckich dziadów i żywieckiej tradycji kolędowania Andrzej Maciejowski stwierdził, że najważniejsze jest w tej tradycji piękno i zaangażowanie ludzi, którzy biorą udział w kolędowaniu.
– To grupy autentyczne. Tutaj nie ma choreografii, nie ma scenografii. Oni od siebie, autentycznie kolędują. Pokazują prawdę. To, co rzeczywiście kiedyś było (…). Są częścią dorobku Żywiecczyzny – tłumaczył Andrzej Maciejowski, który także przez wiele lat kolędował z dziadami noworocznymi.
Kolędnik Stanisław Kubica z Kamesznicy przypomniał, że pierwsze wzmianki o kolędujących dziadach pojawiły się w XVI wieku, wraz z pojawieniem się na Żywiecczyźnie grup wołoskich. Na pytanie, jak to jest być dziadem noworocznym, odpowiedział, że on dziadem jest od dziecka, dziadami byli jego tata i dziadek. Zdradził, że przygotowania do kolędowania trwają cały rok, ale od października są bardzo intensywne.
– To szycie i naprawianie strojów – opowiadał Stanisław Kubica. Dodawał, że trwały wówczas także treningi koni noworocznych (jedna z postaci wchodzących w skład grupy kolędniczej – red.) czy doskonalenie umiejętności strzelania z bata. – Kolędowanie trzeba mieć we krwi, bo jak ktoś tego nie czuje, nie potrafi tego robić, to będzie mu ciężko – stwierdził pan Stanisław.
Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?