Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rocznica katastrofy smoleńskiej: Wspomnienie o Grzegorzu Dolniaku

Agata Pustułka
Poseł PO Grzegorz Dolniak reprezentował to co najlepsze w polityce
Poseł PO Grzegorz Dolniak reprezentował to co najlepsze w polityce arc.
Barbara Dolniak nie lubi słowa wdowa i nie chce, by tak ją nazywano. Prosi, by przedstawiać ją: żona Grzegorza Dolniaka. Marzy, by minął już 10 kwietnia. By móc ten dzień przetrwać.

Nie zamierza włączać telewizora, słuchać radia. Zresztą jak może unika wysłuchiwania telewizyjnych dyskusji na temat smoleńskiej katastrofy. Tylko wyjątkowo udziela wywiadów. Razem z córką Patrycją przeżywają żałobę intymnie. Rok temu nie chciały transmisji z pogrzebu. Barbara szła w kondukcie i zbierała rzucane przez tłum kwiatki. Wielki bukiet złożyła potem na grobie męża. Gdy przemawiała w kościele, mąż patrzył na nią z fotografii. Uśmiechała się, bo on się do niej z tej fotografii uśmiechał. - W niedzielę będę tu w Będzinie. Tu, gdzie z Grzegorzem mieszkaliśmy, gdzie stworzyliśmy cudowny dom. Pójdziemy z córką, rodziną i przyjaciółmi na cmentarz, odbędą się dwie msze święte - mówi Barbara Dolniak.

Ten rok minął trochę jak sen. Najpierw był szok, wielkie niedowierzanie, i wreszcie wielka rozpacz. Jak zwykle w sobotę, zaraz po wczesnym śniadaniu, zaczęła robić weekendowe porządki. Tylko tym razem zaczęła je od pokoju męża, chociaż nigdy wcześniej tego nie robiła. Mieli w domu taki podział: ona sprząta jedną część, mąż drugą. - Wtedy czułam jakąś wewnętrzną, nieświadomą potrzebę, żeby dotykać jego rzeczy - powiedziała kilka miesięcy po katastrofie.

Związek Barbary i Grzegorza zaczął się jako wakacyjna miłość, która przetrwała ponad 27 lat. - Spoglądam wstecz i myślę, jakie to szczęście, że tyle lat spędziliśmy razem - mówi B. Dolniak. - Poznaliśmy się na obozie studenckim. Nasi znajomi zawsze uważali, że takie małżeństwo jak nasze zdarza się raz na milion. To pewnie zasługa kompromisów i miłości, ale też tego, że Grzesiu zawsze wyciągał rękę na zgodę, łagodził emocje, potrafił znaleźć rozwiązanie dobre dla wszystkich.
Podczas ich ostatniego wyjazdu w góry on wytrawny narciarz, jeździł tuż za nią, ubezpieczał. -Gdy staliśmy w kolejce do wyciągu powiedziałam mu, że jest za dobry, bo tak się o mnie troszczy. W odpowiedzi leciutko stuknął swoim kaskiem w mój kask. Odebrałam to jakby wyznał: kocham cię - wspomina Barbara Dolniak.

Więcej przeczytasz w sobotnim wydaniu Dziennika Zachodniego

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na katowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto